rzecz w dobie komórek obecnie już przechodząca do lamusa ale w czasach realnego socjalizmu rzadkość na ulicach miast,o wsi nie wspomnę (wystarczyło,że sołtys miał telefon..)Jak już się go trafiło to stała do niego kolejka oczekujących na połączenie,rozmowę...Sam pancerny automat połączenia jeszcze nie gwarantował...gdyż albo nie działał,albo był pozbawiony słuchawki,kabla lub wnętrza..albo zwyczajnie w świecie kradł monety....o książce telefonicznej na łańcuchu można było pomarzyć ,znikała w godzinę po założeniu.Tak więc gdy wszystko się udało i zadziałał to trzeba było mieć jeszcze cierpliwość co do jakości połączeń i garść monet na obsłużenie połączenia...w stanie wojennym dochodził jeszcze lektor informujący co chwila: "rozmowa kontrolowana..rozmowa kontrolowana..."
-ale i tak nie mogę zapomnieć tych wrażeń jak wysiałem ta "wytypowanym" automacie("dawał" za darmo ,przez pewien czas) przez długie minuty rozmawiając z ukochaną...
o połączeniu "na rybkę" przy innych automatach....