piątek, 8 lutego 2013

Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych przychodzi kandydat do służby dyplomatycznej. -Nazwisko? - pyta komisja.
- Samuel Rosenberg.
- Wykształcenie?
- Szkoła Nauk Politycznych w Paryżu i Oksfordzie.
- Języki obce?
-Niemiecki, angielski i francuski. -Dobrze. Zatrudnimy was, ale pod warunkiem, że zmienicie nazwisko. -Nie mogę, bo już raz zmieniałem. -A wcześniej jak się nazywaliście?
- Radziwiłł.
* * *
Sołtys przychodzi do chłopa i namawia go, by dał chociaż trzy tysiące złotych, w ramach pożyczki na modernizację wsi. Chłop nie bardzo daje się przekonać:

-Tyle pieniędzy... A jak przepadną? -Nie bój się, gwarancją jest prezydent Bierut -mówi sołtys.
- Ale on przecież nie będzie żył wiecznie - chłop na to.
-Za Bierutem stoi jeszcze Stalin - ciągnie dalej sołtys.
-Och, on jest już tak stary... - mówi chłop.
-No dobrze, ale zostaje jeszcze Związek Radziecki jako gwarant pożyczki - próbuje sołtys.
-No niby tak, ale przecież wiadomo z historii, że i wcześniej wiele mocarstw upadło...
-No to powiedz mi, czy choćby to właśnie nie jest dla ciebie warte tych paru tysięcy złotych?! - pyta nieco już zirytowany sołtys.
* * *
Po przemówieniu Rokossowskiego zachodni dziennikarz, niezorientowany w rosyjskim pochodzeniu marszałka, pyta polskiego kolegę:
- Jak to możliwe, by człowiek na tak eksponowanym stanowisku mówił tak niepoprawnie po polsku?
-Mnie dziwi, że on w ogóle mówi po polsku.
* * *
Kilku robotników siedzi w knajpie przy wódce. Jeden z nich odzywa się nagle:
-Chętniej pracowałbym w Moskwie za darmo, przez całą dobę, niż w Nowym Jorku godzinę za parę dolarów.
Usłyszał to siedzący przy sąsiednim stoliku oficer radziecki i mówi:

- Jestem z was dumny, towarzyszu! Takich sojuszników nam trzeba. Jaki jest wasz zawód?
- Grabarz, towarzyszu kapitanie.
* * *
Nowak został przyjęty do partii i chciał się wykazać. W dniu urodzin Stalina wysłał do niego telegram. Napisał w nim: „Życzę wam tego, czego od lat życzy wam cały nasz naród".
Następnego dnia został aresztowany pod zarzutem podżegania do morderstwa.
***
Na konferencji naukowej w Londynie polski specjalista od rolnictwa wyjaśnia wspaniałe rezultaty uspołecznionej uprawy ziemniaków w Polsce:
- U nas już w trzy tygodnie po zasadzeniu ziemniaki są spożywane.
-Ależ to niemożliwe! - wołają zachodni fachowcy od rolnictwa.
- Możliwe, możliwe. Panowie po prostu nie wiedzą co to głód!
* * *
W Związku Radzieckim przeprowadzono eksperyment naukowy. Z wysokiej wieży spuszczono kota i zapaloną latarkę. Z faktu, że spadły równocześnie, wysnuto wniosek, iż kot osiągnął prędkość światła.
* * *
W biurze paszportowym klient chce dostać paszport do USA na pięć dni. Urzędniczka tłumaczy,że to się zupełnie nie opłaca - taki szmat drogi, tyle pieniędzy i tylko pięć dni...
-Mnie to w zupełności wystarczy - odpowiada klient. - Obliczyłem, że cztery dni potrzebuję na podróż do USA i z powrotem, a jeden dzień wystarczy, żeby znaleźć tam brata i go zabić.
- A dlaczego chcecie zabić brata?
- Bo od czasu, jak jest w Ameryce i ja muszę wpisywać to w rubrykach „rodzina za granicą", to nigdzie nie chcą mnie przyjąć do pracy. Pani, jak długo tak można? Muszę to jakoś załatwić.
***
- Jaka jest różnica między wieżą Eiffla a Pałacem Kultury i Nauki?
- Jak między „Soir de Paris" apissoir de Varsovie.
** *
Do komitetu partii przychodzi kandydat na członka PZPR. Musi jednak zdać krótki egzamin.
- Marksa znacie? - pyta sekretarz, pokazując jednocześnie fotografię na ścianie.
-Nie.
- A Engelsa? - sekretarz wskazuje na drugi portret.
- Nie, nie słyszałem i nie widziałem.
- Może Lenina znacie? To ten na tym największym portrecie.
-Nie.
- To dlaczego chcecie wstąpić do partii?
- Chwileczkę, towarzyszu - kandydat wyjmuje z portfela swoje zdjęcia.

- Malinowskiego znacie? -Nie.
- To może Kosiorkiewicza znacie? -Nie.
- A może zetknęliście się gdzieś z Domańskim? -Nie.
- No właśnie - mówi kandydat do PZPR. - Wy, towarzyszu, macie swoich znajomych, ja swoich i co partia ma z tym wspólnego?
* * *
Po powrocie ze szkoły Jaś zwraca się do ojca: -Tato, pani w szkole tłumaczyła nam dzisiaj, co to jest sejm, rząd i partia, ale ja prawie nic z tego nie zrozumiałem. Może ty mi to wyjaśnisz? Po dłuższej chwili namysłu ojciec mówi: -Najlepiej będzie, synku, jak ci to wytłumaczę na przykładzie naszej rodziny. Otóż: sejm to jest władza ustawodawcza - w domu to ja, bo ja wydaję wszystkie polecenia; mama je wykonuje - i to jest władza wykonawcza, jak rząd... -No, a partia? - pyta dociekliwy syn. -Widzisz, z partią to jest jak z babcią - niedowidzi, niedosłyszy, a do wszystkiego się wtrąca.
* * *
„Solidarność Gdańsk" donosi:
Na lekcji wychowania obywatelskiego w jednej z gdańskich szkół podstawowych omawiano temat „Społeczeństwo". Dzieci zachęcane do swobodnych wypowiedzi zgłaszały się raz po raz. „Społeczeństwem rządzi Jaruzelski" - stwierdził jeden z uczniów. „Bardzo dobrze" - ocenił nauczyciel. „A Jaruzelskim rządzi Związek Radziecki" - uściślił drugi i wyleciał za


***
„Solidarność Nauczycielska Lublin":
W jednej ze szkół lubelskich odbywał się „I Etap Olimpiady Wiedzy o Partii". Na pytanie: „Którą rocznicę powstania będzie obchodziła PZPR w 1987 roku?" wiele odpowiedzi brzmiało: „Ostatnią". (1987 nr 58)
* * *
Na Uniwersytecie Warszawskim odbywało się sympozjum polonistów. Żółkiewski, który powszechnie uchodził za profesora z partyjnej nominacji, ciągle powtarzał w swoim programowym wystąpieniu, że marksizm jest kluczem do wszystkiego - do nauk humanistycznych, biologicznych i innych. W pewnej chwili profesor Kleiner przerwał wypowiedź Żółkiewskiego:
- Chciałbym zwrócić uwagę, że klucz pasujący do wszystkiego nazywamy wytrychem.
** *
Ksiądz chodzi po kolędzie. Puka do Kowalskiego, który nie bardzo chce księdza przyjąć.
- Komunista? - pyta ksiądz. -Tak.
- Samochód macie? -Nie, nie mam.
-Może rower macie? - dopytuje się dalej ksiądz.

- Też nie mam.
-To może przynajmniej oszczędności? -1 tego nie mam - odpowiada Nowak. -To jaki z was komunista!? Jesteście zwykły bezbożnik!