wtorek, 22 maja 2012

kwestia syfonów.....


Pogoda zaczyna sprzyjać gaszeniu pragnienia więc propozycją na te chwile jest nie wątpliwie SYFON...najlepiej "klasyka" na naboje..Używanie tych "ustrojstw" groziło czasem kalectwem ,gdyż zdarzyć się mogło , że nabój eksplodował strzelając,tj wylatując z komory plastikowej go podtrzymującej,kiedy przeleciał mi koło oka zrezygnował z dalszej przygody z wodą sodowa w ten sposób preparowaną..wodę lało się oczywiście z kranu,gaz z naboju ją "uszlachetniał" tak domowa wersja saturatora z "gruźlicznką" na ulicy...